Kiedy mamy do czynienia z trudnym projektem, zazwyczaj myślimy o jego podziale na mniejsze części, które wymagają długich okresów pra

Kiedy mamy do czynienia z trudnym projektem, zazwyczaj myślimy o jego podziale na mniejsze części, które wymagają długich okresów pracy w odosobnieniu. Oczekiwanie dłuższej izolacji od przyjaciół i rozrywki prawdopodobnie powoduje odkładanie działania. Rezultaty takich nawyków w ciele i umyśle są podobne do doświadczeń więźniów przebywających w odosobnieniu i zamknięciu oraz osób poddawanych badaniom dotyczącym pozbawienia odczuć, zawiniętych jak mumie w celu redukcji odczuć. Każde z tych zajęć drastycznie zmniejsza ruch fizyczny i stymulację wizualną, sprawiając, że umysł przygotowuje się na niepokój wynikający z samokrytycyzmu, obawy przed odrzuceniem i zagrożenia porażką.

Jest bardziej prawdopodobne, że będziemy pracować bardziej wydajnie, jeśli możemy się spodziewać przyjemności i sukcesu zamiast odosobnienia i niepokoju. Jest mało prawdopodobne, aby wizja 20, a nawet czterech godzin ciężkiej pracy w odosobnieniu zmotywowała nas, zwłaszcza jeśli są dostępne dużo bardziej przyjemne możliwości. Mając do wyboru wypełnienie dokumentów podatkowych i spotkanie ze starym przyjacielem, zapewne wybierzemy tę drugą możliwość — chyba że będziemy mieć odpowiednią strategię.

Czy zmuszasz się do osiągania celu, stosując groźby, czy też myślisz o atrakcyjności celu, kiedy próbujesz się zmotywować do pracy nad jego osiągnięciem? Niestety, większość osób stosuje metodę „push”[2] motywacji, nie wiedząc, że są inne możliwości.

W wielu branżach, w tym wojskowej, biznesowej i związanej z nauką, mamy do czynienia z groźbami — metodą „push” motywacji, która ma nas nakłonić do działania poprzez obawę przed karą. W rzeczywistości przypadkowe działanie wynikające z kary lub obawy nie jest ukierunkowane na sam cel, ale raczej, podobnie jak odkładanie działania, na ucieczkę przed obawą. Te metody karania, zamiast kształtować motywację, często powodują obezwładnienie. Bardzo często ta surowa metoda jest stosowana bardziej w celu doświadczenia władzy i zapanowania nad sytuacją niż osiągnięcia pozytywnych wyników. Zastosowanie gróźb przez osoby sprawujące władzę to przykład, że wypróbowane rozwiązanie, zamiast wywoływać pozytywną motywację do osiągnięcia celu, staje się bezcelowe i powoduje odkładanie działania, prowadząc do wytworzenia oporu przed władzą, obawy przed porażką i obawy przed sukcesem.

W metodzie „push” stosowanej w dziedzinie zarządzania zakłada się, że w gruncie rzeczy ludzie są leniwi i motywuje ich straszenie. Na przykład osoby sprawujące władzę mogłyby powiedzieć:

• Szeregowy Jankowski, jeśli nie skończycie obierać tego ładunku ziemniaków w ciągu 1700 godzin, stracicie prawo do przepustki weekendowej na następnych sześć miesięcy.

• Wartość sprzedaży w firmie ma w tym miesiącu osiągnąć 600 000 złotych albo wszyscy poszukamy sobie innej pracy.

• Jeśli liczba klientów, z którymi spotyka się pan codziennie, nie wzrośnie do co najmniej 15, będziemy musieli zamknąć ten ośrodek.

• Nowi studenci powinni się nauczyć, że czeka ich ciężka praca. Do końca semestru przeczytacie tę całą półkę książek, a do czasu ukończenia studiów wszystkie książki na półkach na tej ścianie.

Z drugiej strony w metodzie „pull” zakłada się, że z natury wszyscy jesteśmy ciekawi i że jeżeli będziemy odpowiednio wynagradzani za nasze wysiłki, możemy wytrwać nawet przy najtrudniejszych zadaniach. Bardziej zorientowana osoba sprawująca władzę mogłaby powiedzieć:

• Szeregowy Jankowski, za każdy kosz obranych ziemniaków dostaniecie dodatkowy dzień urlopu. Jeśli skończycie obierać ten ładunek ziemniaków w ciągu 1700 godzin, dostaniecie dodatkową przepustkę na weekend.

• Wartość sprzedaży w firmie ma w tym miesiącu osiągnąć 600 000 złotych. Oznacza to, że wszyscy musimy podjąć dodatkowe starania, żeby było nam łatwiej w następnym miesiącu. Chciałbym poznać jakieś pomysły dotyczące metod zwiększenia liczby rozmów telefonicznych, kontaktów z klientami i wzrostu sprzedaży o co najmniej 10 procent.

• W tym tygodniu nauczycie się, jak utrzymywać zainteresowanie klienta tematem i w uprzejmy sposób szybciej zakończyć kontakt. W ciągu dwóch tygodni będziecie mieli wystarczająco dużo czasu, aby w komfortowych warunkach spotykać się z co najmniej piętnastoma klientami dziennie.

• Wyobraźcie sobie, że po przeczytaniu jednego rozdziału książki stawiacie ją na tej pustej półce. Czytając rozdział po rozdziale i książkę po książce, do końca pierwszego semestru zapełnicie całą półkę. Do czasu ukończenia studiów przeczytacie wystarczająco dużo książek, aby zapełnić półki na tej całej ścianie.

W metodzie „pull” uznaje się, że odległe i niesprecyzowane nagrody, takie jak możliwość pracy po czterech latach szkolenia, mają bardzo małą moc oddziaływania na osobę, która stale ma do czynienia z trudnymi, obezwładniającymi zadaniami. Obietnica przyszłych nagród za ciężką pracę ma niewielki wpływ na nasze wybory dotyczące działania w teraźniejszości. Bardziej osiągalne i sprecyzowane są nagrody życiowe, takie jak rozrywka, spotkanie z przyjacielem i zjedzenie lodów, które pojawiają się szybko i są ściśle związane z wymiernymi przyjemnościami — dlatego jest większe prawdopodobieństwo, że je otrzymamy.

Ten model motywacji wskazuje, że jest mało prawdopodobne rozpoczęcie pracy nad zadaniem, które będzie się wiązać z odosobnieniem i nieprzyjemnością, a nagrody za jego wykonanie będą niepewne i odległe. Pokazuje on również, że wybór takiej pracy, kiedy druga możliwość to zajęcia wykonywane w wolnym czasie, jest jeszcze mniej prawdopodobny. W końcu podczas zabawy, uciekania od obowiązków i nadmiernego jedzenia nagrody pojawiają się natychmiast. Innymi słowy, aby zapanować nad swoimi nawykami dotyczącymi pracy, należy skrócić okresy pracy (sprawić, aby stały się mniej nieprzyjemne) i częściej oraz szybciej stosować nagrody (więcej przyjemności), przeplatając krótkie okresy pracy przerwami i nagrodami.

Jeżeli więc chcesz wykonać duże zadanie i zminimalizować odkładanie działania, musisz zaplanować nagrody, aby zwiększyć prawdopodobieństwo, że każdego dnia rozpoczniesz pracę nad zadaniem. Jeśli jesteś menedżerem, zorganizuj środowisko pracy w taki sposób, aby pracownikom przynosiła satysfakcję współpraca i dążenie do wspólnego celu, pomoc innym i pochwały za postępy pojawiające się z każdym tygodniem, a także pewność otrzymania miesięcznej pensji.

Tym z nas, których wychowano w duchu purytańskiej etyki pracy, trudno jest pojąć, że ludzi bardziej motywuje przyjemność niż nieprzyjemność. W rzeczywistości nawet pierwsi purytanie nie pracowali w niedzielę. Oprócz tego, że poszanowanie niedzieli miało znaczenie religijne, była ona również dniem przeznaczonym na wypoczynek i skupienie się na „rekreacji”, przygotowującym do cięższej, bardziej wydajnej pracy w następnym tygodniu. Współczesne słowo rekreacja pochodzi od dawnej zasady pracoholików.

Współcześni pracoholicy, chociaż minimalizują znaczenie rozrywki, na ogół doceniają wspaniałą amerykańską tradycję „ciężkiej pracy, intensywnej rozrywki”. W programie Nawyk samodyscypliny podchodzi się do powiązania pomiędzy rekreacją a wydajnością w bardziej strategiczny sposób, stosując odwróconą psychologię, aby nieco zmienić tę ideę w „oddawaj się intensywnym rozrywkom, aby bardziej wydajnie i skutecznie pracować”.

Kiedy po raz pierwszy spotkałem się z Jerzym, 35-pięcioletnim profesorem na uczelni, odczuwał frustrację i poczucie winy związane z tym, że nie poświęcał się swojej pracy w takim stopniu, jak jego zdaniem powinien. Chciał czytać więcej artykułów na temat badań i publikować w jednym z magazynów związanych ze swoją pracą. W ciągu ostatnich trzech lat jego niezliczone próby ukończenia jednego dokumentu poświęconego zagadnieniom naukowym zakończyły się fiaskiem i zaczął myśleć, że jest leniwą osobą odkładającą działanie. Początkowo stanowił dobry przykład nieskuteczności motywacji metodą „push”. Okazało się, że Jerzy jest doskonałym przykładem potwierdzającym tezę, iż rozrywka bez poczucia winy i motywacja metodą „pull” powodują, że człowiek wykonuje pracę dobrej jakości.

Jerzy stał w miejscu. Miał poczucie winy związane z tym, że nie wnosił niczego w swojej dziedzinie naukowej i odczuwał presję kolegów, aby publikować. Odnosił się jednak z niechęcią do zobowiązania do długich godzin pracy w samotności, co było konieczne, aby czytać specjalistyczne magazyny i pisać.

Po krótkiej rozmowie z Jerzym stało się jasne, że próbował, prawie bez sukcesów, walczyć z nawykiem odkładania działania, stosując każdą metodę, która przychodziła mu na myśl, aby wywrzeć na sobie presję i zmusić się do pisania. Złe doświadczenia nauczyły mnie, żeby nie walczyć z takim oporem. Potrzebna nam była cała nowa strategia, a nie wywieranie presji i zmuszanie.

Zdecydowałem więc, że powiem coś, co jak przewidywałem, wywoła wstrząs i zaintryguje takiego bystrego mężczyznę jak Jerzy. Poradziłem mu, żeby porzucił stosowane wobec siebie tortury, które prowadziły jedynie do frustracji i depresji. Powiedziałem: „Niech pan odpocznie i zrobi coś, co naprawdę pan lubi — coś, co chciał pan zrobić od dawna”. Po przejrzeniu listy, na której był windsurfing, jazda na nartach, śpiewanie, stepowanie i lekcje muzyki, Jerzy zdecydował się na grę w teatrze społecznym.

Poszedł na przesłuchanie do sztuki i został zaangażowany w niewielkiej, ale znaczącej roli. Szybko okazało się, że wiązało się to z 20 – 30 godzinami prób tygodniowo. Oznaczało to, że przez całe następne dwa miesiące wypełnione próbami i produkcją przedstawienia nie miał czasu na rozważania, z większym lub mniejszym poczuciem winy, o pisaniu związanym ze swoim zawodem.

Jerzemu tak bardzo podobał się cały proces grania, że jakimś cudem znalazł ponad 20 godzin tygodniowo — i potrzebną energię — na ciężką pracę i wypełnienie zobowiązań wobec reżysera i pozostałych osób z obsady.

Sztuka odniosła sukces, ale co ważniejsze dla Jerzego, była to dobra zabawa. Głębokie zaangażowanie w przygotowanie sztuki było jak wyjazd na wakacje, o którym się długo marzy. Zgodnie z pewnymi definicjami ciężko pracował — w końcu poświęcał na to tyle czasu, ile zajmuje praca na pół etatu. Jerzy czuł się jednak wypoczęty i zadowolony, ponieważ uwielbiał tę pracę i oczekiwał jej niecierpliwie każdego dnia.

Ponadto w jego życiu w czasie tych dwóch miesięcy pojawiło się coś więcej niż próby pracy i poczucie winy, że nie osiągał swoich celów. Jerzy nauczył się w bardzo konkretny sposób, że może się w coś zaangażować i znaleźć czas na wypełnienie swoich zobowiązań. Po zakończeniu całej pracy nad sztuką Jerzy odczuwał jednak lekkie przygnębienie. Osiągnął jeden ze swoich życiowych celów, ale nie było to coś, co mógł nadal robić. Dowiedział się, że wystąpienie w sztuce wymagało wiele zaangażowania, koncentracji i czasu oraz oznaczało poświęcenie pewnych innych zajęć, które lubił. Odczuwał pustkę, gdy ponad 20 godzin intensywnych zajęć i zadowolenia tygodniowo zniknęło z jego harmonogramu.

Jerzy zaczął zdawać sobie sprawę, że usuwając 20 do 30 godzin ze swojego harmonogramu przez dwa miesiące, miał wystarczająco dużo czasu, aby napisać artykuł. Najpierw jednak musiał zmienić swój sposób myślenia o tym dużym, imponującym zadaniu. Jerzy teraz wiedział, że naprawdę lubiane zajęcie w tygodniu w dużym stopniu zmniejszało poczucie obciążenia i pozbawienia przyjemności związane z pracą nad projektem badawczym. Zaczął postrzegać zadanie jako możliwe do wykonywania w niepełnym wymiarze godzin, przez 10 – 20 godzin tygodniowo, zamiast jako pochłaniającą pracę wiążącą się z poświęceniem całego wolnego czasu.

Jerzy zorganizował swój harmonogram na nowo, uwzględniając stałe ćwiczenia fizyczne i spotkania z przyjaciółmi. Uświadomiło mu to, że okresy pracy w odosobnieniu mogą być krótsze i bardziej intensywne. Rozwinąwszy umiejętność korzystania z życia, Jerzy ponownie zaczął pisać artykuł.

Znalezienie 10 godzin tygodniowo na pisanie było stosunkowo proste po zakończeniu prób, które zajmowały 20 godzin. Początek był nadal trudny, ale zapewniając sobie pewną ciągłość poprzez codzienną pracę, Jerzy szybko dostrzegł, że artykuł nabiera kształtu. Wtedy była to po prostu kwestia uporu, ponieważ naturalne zainteresowanie tematem pomagało mu w zakończeniu pracy, prowadząc go w kierunku celu, który postrzegał teraz jako osiągalny.

Jerzy znalazł sposób, aby włączyć pisanie do swojego życia, nie robiąc z niego brzemienia i nie stosując presji ani gróźb. W ciągu kilku miesięcy pierwszy artykuł Jerzego był gotowy do wysłania. Po początkowym odrzuceniu i pewnych poprawkach artykuł został przyjęty do druku w prestiżowym magazynie.


*Artykuł stanowi fragment książki pt. „Nawyk samodyscypliny. Zaprogramuj wewnętrznego stróża” Neil Fiore: http://ebookpoint.pl/ksiazki/samodv.htm (Sensus 2013).

Kup Nawyk samodyscypliny. Zaprogramuj wewnętrznego stróża” za 14,90 zł (do wyboru ebooki i audiobook). Wpisz w koszyku kod: 735A19 (data ważności 03.08.2014).