Jeżeli jedno z rodziców pozostaje w domu w celu wychowania małych dzieci jest to zazwyczaj kobieta. Tak więc na ogół kobiety są bardziej zaangażowane

Jeżeli jedno z rodziców pozostaje w domu w celu wychowania małych dzieci jest to zazwyczaj kobieta. Tak więc na ogół kobiety są bardziej zaangażowane w wychowywanie dzieci niż mężczyźni. Jednakże ze względów ekonomicznych coraz częściej w domostwach klasy średniej oboje partnerzy pracują (zwykle pełnoetatowo) w celach zarobkowych. W czasie godzin pracy małymi dziećmi zajmuje się więc bądź starsze pokolenie bądź wynajmowane są niańki, szczególnie przez białe rodziny. Najczęściej niańki są czarne (często specjalnie przeszkolone i z odpowiednimi zaświadczeniami), więc zdarza się, że białe dzieci nie najgorzej porozumiewają się w narzeczu Bantu dopóki część dnia spędzają z niańkami.

Rodziny klasy średniej korzystają też z usług domowych żłobków i przedszkoli (tzw. matczyna opieka dzienna – day care  mother). Instytucje tego typu prowadzone są przez doświadczone kobiety we własnych domach, a grupy pod opieką są z reguły bardzo małe – od czterech do dziesięciu dzieci. Przy większych grupach „matki” mają pomocnice. Nawet nie pracujące kobiety często korzystają z tego typu usług, aby mieć w czasie dnia kilka godzin wolnego czasu na własne zajęcia, zakupy itp.

Rodzice w czarnym środowisku na ogół nie przywiązują tyle wagi do wychowywania dzieci w domu ile inne rasy. Wychowanie czarnych dzieci odbywa się bardziej na zasadach darwinizmu. W przeciwieństwie głównie do białych rodzin, niemowlę czy też małe dziecko w czarnej rodzinie jest jednym z wielu zajęć opiekunów i nie poświęca się mu nadwymiarowo dużo czasu lub otacza zbyt troskliwą opieką.

Czarni rodzice uznają także, że wychowanie dzieci należy w dużej mierze to do obowiązków nauczycieli szkolnych. I rzeczywiście, na prowincji nauczyciele często zajmują się wychowywaniem dzieci nawet poza godzinami zajęć szkolnych, jednakże w dużych miastach ta cecha zanikła. Wychowanie domowe zawęża się do nabierania doświadczenia życiowego przez poznawanie różnych jego aspektów na własnej skórze. Ponieważ rodzice wychowali się w ten sposób uważają, że dzieci również powinny się tak wychować. Poza godzinami szkolnymi starsze rodzeństwo często zajmuje się młodszym.

Sporadycznie zdarza się, że młodzi chłopcy z miasta udają się do wiosek do tzw. szkół obrzezania (szkół inicjacji na mężczyzn). Jest to jednak tradycja podtrzymywana bardziej na prowincji. Ponieważ zabiegi wykonywane są często niesterylnymi nożami, co roku kilku do kilkunastu młodzieńców umiera w kraju z powikłań infekcyjnych i nadmiernej utraty krwi.

Wskaźnik samotnych matek w Johannesburgu jest dosyć wysoki. Częściową przyczyną takiego rozwoju jest filozofia życiowa migrantów robotniczych, którzy po pozostawieniu rodziny na prowincji dobierają sobie „narzeczone” w mieście. Wśród czarnej ludności coraz częściej występują przypadki domostw bez rodziców – zwykle zmarłych na AIDS. W takich przypadkach wychowaniem małych dzieci zajmuje się albo pokolenie dziadków albo starsze rodzeństwo.

Białe, azjatyckie, kolorowe niemowlaki wożone są wózeczkami lub samochodami w krzesłach przystosowanych do przewozu dzieci. Większość dzieci czarnych spędza swoje pierwsze miesiące życia przywiązanych kocem do pleców matki. Widywane są często czarne matki w pracy lub na zakupach z dziećmi przywiązanymi do pleców. Uwalnia to kobiecie ręce do innych czynności. Jedna teoria głosi, że dłuższe przebywanie dziecka na plecach matki, zwróconego przodem do pleców, ma ujemny wpływ na wykształcenie poczucia głębi przestrzeni. Czarne matki również karmią niemowlaki najdłużej ze wszystkich grup rasowych. W zasadzie dopóki mają mleko. Czynią tak z prostej przyczyny. Mleko matki jest najtańszym pokarmem dla dziecka, a większość czarnych matek ma niskie dochody bądź żyje w ubóstwie.

Sieroctwo

Osierocone dzieci, szczególnie wśród plemion murzyńskich, przyjmuje dalsza rodzina i traktuje jak własne. Ze względu na szersze pojęcie rodziny, dzieci wyrastają praktycznie jako rodzeństwo. Jednakże coraz częstszym fenomenem są domostwa prowadzone przez dziadków lub dzieci w biedniejszych sferach czarnego społeczeństwa. Zaczyna brakować pokolenia rodziców, które tradycyjnie zarabiało na utrzymanie domostwa.

Obecnie dzieci trafiają już częściej do sierocińców w miarę jak rośnie liczba tzw. sierot AIDS-owych – dzieci osieroconych ze względu na zgon rodziców zakażonych wirusem. Wychowywanie dzieci jako samotna matka w mieście zwiększa szanse na osierocenie potomstwa. W RPA szacuje się dwa miliony dzieci osieroconych w ten sposób. W krajach rozwijających się sieroty stanowią średnio około 2% dzieci w społeczności. W RPA wskaźnik ten wynosi aż 17%. Stwarza to potencjalne zagrożenie na przyszłość, jeżeli na ulicach pomnożą się  bezdomne dzieci przeobrażające się z czasem w młodociane gangi. Dzieci zmuszone losem to starania się o utrzymanie rodzeństwa często porzucają naukę, co również stanowi zagrożenie na przyszłość pod względem ograniczonego wyszkolenia pokolenia, które ma stanowić przyszłą podporę miasta.


* Artykuł stanowi fragment książki pt. „Życie codzienne w Johannesburgu” Dobek Pater http://ebookpoint.pl/ksiazki/e_01qf.htm (Wydawnictwo Akademickie DIALOG 2016).

Czas trwania promocji: 19.04.2016 — 25.04.2016