Warto zapamiętać datę 11 grudnia 2001 roku. Tego dnia Chińska Republika Ludowa została przyjęta do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Chiny ? to obe

Warto zapamiętać datę 11 grudnia 2001 roku. Tego dnia Chińska Republika Ludowa została przyjęta do Światowej Organizacji Handlu (WTO).

Chiny – to obecnie druga gospodarka świata pod względem wielkości produktu krajowego i jedyny kraj, który przez trzydzieści lat był w stanie osiągnąć wzrost gospodarczy na poziomie ponad dziewięciu procent. Państwo to jest największym eksporterem oraz posiada największe na świecie rezerwy walutowe szacowane na piętnaście i pół biliona dolarów ( mniej więcej tyle wynosi roczny produkt narodowy USA). Próżno też szukać dziedziny produkcji, w której kraj nie znajdowałby się wśród liderów.

(…) Podziwiając ścieżkę stabilnego i niezwykle dynamicznego rozwoju, na jaka wstąpiły Chiny, nie można jednak zapomnieć o drugiej stronie medalu. Przede wszystkim musimy pamiętać o miliardzie trzystu pięćdziesięciu milionach Chińczyków, na których dzieli się wytworzony produkt i którzy nierzadko pracują w nieludzkich warunkach. Gdyby statystyki prezentować w ujęciu per capita – w przeliczeniu na mieszkańca – Chiny nie byłyby niczym więcej jak globalnym średniakiem. Co więcej, szybki wzrost gospodarczy odbywa się kosztem ograniczenia swobód obywatelskich: braku demokracji, wolności słowa i nieprzestrzegania praw człowieka. Problemów, których bogata Północ zapatrzona w najnowszy model telefonu wykonany rękami chińskich więźniów politycznych, zdaje się nie dostrzegać.

(…) Urynkowienie gospodarki chińskiej doprowadziło do uwolnienia ogromnego potencjału tego kraju, który wcześniej zaklęty był w nieefektywnych strukturach gospodarki centralnie planowanej. Ciężko mówić o Chinach jako o nowej potędze gospodarczej, bowiem z perspektywy historycznej dłuższej niż ostatnie dziesięciolecia czy nawet stulecia Chiny praktycznie od zawsze były największym państwem świata ( pod wieloma względami), pozostającym jednak na uboczu wielkiej, z początku europejskiej, a z czasem transatlantyckiej rozgrywki. Uśpiony gigant odzyskuje jednak obecnie przynależną mu pozycję, a procesy globalizacji sprawiają, że powrót do światowego ładu, w którym Państwo Środka jest jedynie biernym obserwatorem pochłoniętym swymi wewnętrznymi antagonizmami, nie jest już możliwy. Paradoksalnie, bogata Północ ma tu o wiele więcej do stracenia niż mogłoby się wydawać. Na razie bronimy się jeszcze innowacyjnością i jakością kapitału ludzkiego, ale zdolność Chińczyków do nauki oraz adaptacji cudzych rozwiązań każe podejrzewać, że i te ostatnie bastiony cywilizacji Zachodu wkrótce mogą upaść.

Z pamiętnika Kuby Xi’an, 18 lipca 2012 roku

Dojechaliśmy! Łatwo nie było, a noc spędzona na nierozkładanym fotelu chińskiego pociągu relacji Pekin-Xi’an jeszcze długo będzie okupowała podium najmniej komfortowych noclegów. Nieporównywalnie milej wspominać będę jednak pierwsze godziny spędzone w Xi’anie. Niby ten sam kraj, niby tylko tysiąc kilometrów dalej ( czymże to jest w Chinach), a jednak jest inaczej. Nie wiem, czy to kwestia zmęczenia Pekinem, z którego nie mogliśmy się wydostać ze względu na przeładowanie pociągów, czy też rzeczywiście w Xi’anie, nota bene, byłej stolicy Państwa Środka, jest coś takiego, że można go polubić, ale jak Boga kocham, tutaj naprawdę nagabywacze są mniej uciążliwi, toalety mniej odpychające, a powietrze…W sumie powietrze jest akurat takie same jak w Pekinie, czyli kiepskie.(…)

Chiny od A do Z zdjecie

W drodze do hostelu zupełnie przypadkiem trafiliśmy na ulicę, która była swego rodzaju inkubatorem przedsiębiorczości. Choć teoretycznie nie była ona wyłączona z ruchu, wszyscy ludzie poruszali się jej środkiem, a chodniki zajęte były przez chińskich (mikro)przedsiębiorców. Jako pierwszy w oczy rzucił nam się dziadek „złota rączka” specjalizujący się w naprawie parasoli i czajników. Otwierał on cały rząd riksz, wózków i innych pojazdów przerobionych na stanowiska pracy. Kto by pomyślał, że taki sam trójkołowy rower można przerobić na chłodnię, garkuchnię i warsztat? Kilka kroków dalej starsza kobieta ubrana w niebieski fartuch proponowała przechodniom usługi fryzjerskie. Żadnym problemem nie był dla niej brak lustra czy fakt, że obcięte włosy walały się po całej ulicy. Fryzjerski fotel zastąpiła drewnianym taborecikiem, na którym obecnie siedziała starsza Chinka w eleganckiej garsonce. Chwilę później ujrzeliśmy biegnącą w kierunku zakładu fryzjerskiego grupkę kobiet. Były to pracownice mieszczącej się po drugiej stronie ulicy pralni – najwyraźniej wiatr zwiał obcięte włosy w stronę świeżo upranych prześcieradeł rozwieszonych na kilku sznurkach.

Po drodze minęliśmy jeszcze lotną brygadę starszych Chińczyków poszukujących w koszach na śmieci plastikowych butelek. Jak twierdził nasz przyjaciel Feiting, za jedną butelkę można w skupie dostać nawet juana, a dziesięć juanów to już miska zupy z makaronem. Zaledwie kilka kroków dalej dowiedzieliśmy się, że tym panom butelki służyły w innym celu – kilku z nich tłoczyło się wokół planszy chińskich szachów i obstawiało za pomocą butelek zwycięzcę rozgrywki. Pojedynek na szachy i butelki  zakłócił na chwile chłopak, który spłukując piane z zaparkowanego obok świeżo umytego samochodu, oblał niechcący hazardzistów. Podniósł się gwar, zapewne padło kilka niecenzuralnych słów, ale koniec końców każdy wrócił do swojego zajęcia. Ot, chińska przedsiębiorczość.


* Artykuł stanowi fragment książki pt. „Chiny od A do Z” Jakub Staniszewski, Łukasz Szoszkiewicz http://ebookpoint.pl/ksiazki/e_c3e5.htm (Wydawnictwo Akademickie Dialog).

Chiny Dialog_720x350Czas trwania promocji: 14.03.2016 — 20.03.2016